Podzielenie się jest troską!
- Share
- Tweet
- Pin
Editor’s Note: Ten artykuł został napisany przed zamknięciem parków z powodu COVID-19.
Podczas planowania wyjazdu do Disneya zapytałem mojego 32-letniego syna, czy jest jakieś miejsce, w którym chciałby coś zjeść. Jedyną rekomendacją Stu był Animal Kingdom Lodge. Pewien podcaster ciągle wspominał o serwisie z pieczywem. Dlatego logiczne wydawało się rozpoczęcie naszej podróży od lunchu w Animal Kingdom Lodge’s Sanaa.
Sanaa nie zawiodła.
Byliśmy wcześnie na naszą rezerwację i powiedziano nam, że jest dwadzieścia minut czekania. W Sanaa nie jest to nic złego. Punkt widokowy na sawannę znajduje się kilka kroków stąd. Nie ma lepszej poczekalni niż otwarta sawanna wśród żyraf, zebr i gazeli. Tym bardziej, że ciepła pogoda na Florydzie była świetną odmianą od zimnej pogody w Nowej Anglii, którą właśnie opuściliśmy.
Sanaa sama w sobie jest wspaniała. Wystrój restauracji przepływa z wyciszonymi brązami, zielenią i czerwienią afrykańskich trawiastych krain. Powyżej znajdują się zielone liście i gałęzie lasu. Oddzielenia kabiny przywołują spreparowane kopce. Krzesła są rzeźbione drewno w afrykańskich wzorów. Łączny efekt to spokojna oaza czekająca na Twoją przyjemność jedzenia.
Prawdziwymi gwiazdami wystroju Sanaa są łukowate okna Animal Kingdom Lodge oraz sawanna i zwierzęta poza nią. Zobaczenie bongo lub elanda, które będą się przechadzać podczas posiłku to najlepszy rodzaj „kolacji z pokazem”.
Sanaa w Animal Kingdom Lodge ma reputację świetnego jedzenia
Zachodnioafrykańskie jedzenie odzwierciedla silny wpływ Indii w tym regionie. Sanaa odzwierciedla ten wpływ kulturowy w potrawach, które oferuje. Chociaż dostępne są znajome amerykańskie potrawy z akcentami Afryki lub Indii, zdecydowaliśmy się rozpocząć naszą przygodę z Disneyem od przygody z jedzeniem. Nie jesteśmy zaznajomieni z afrykańskim jedzeniem, więc Google pomogło nam w wyborze menu. Kiedy dowiecie się, co oznaczają niektóre z egzotycznych nazw, zrozumiecie opcje kulinarne.
Lunch rozpoczął się od serwisu chlebowego, oczywiście. Musieliśmy to dostać. Jest tam pięć różnych rodzajów płaskich chlebów lub chlebów naan i dziewięć różnych dodatków. Niektóre z chlebów były serowe, a inne pikantne. Dodatki wahały się od kremowej raity ogórkowej do bardzo pikantnego pikla jalapeño-lime. Naszym jedynym problemem było to, że powinniśmy byli zachować menu, abyśmy mogli lepiej zidentyfikować wspaniałe rzeczy, które jedliśmy. Ponadto, mogliśmy użyć dwóch osób więcej do dzielenia się daniem. Może trzy.
My również mieliśmy boerewors i jajka z przyprawami jako przystawkę. Prawdopodobnie było to głupie posunięcie, biorąc pod uwagę wielkość serwisu chlebowego, ale nie mogliśmy się oprzeć. Boerewors to tradycyjna południowoafrykańska kiełbasa z wołowiny, jagnięciny, wieprzowiny i przypraw. Podano ją z jajkami doprawionymi curry i cebulą cape malay. Była pyszna i stanowiła świetny kontrapunkt dla serwisu chlebowego. Odważne danie, które było tego warte.
Poznanie głównych dań Sanaa
Stu wybrał mishkaki. Mishkaki to imbirowany kebab wołowy z braai podawany z kenijskim Mukimo (puree warzywne) i duszoną zieleniną. Braai to technika gotowania, w której wołowina jest marynowana w soku ananasowym i przyprawach, a następnie gotowana nad węglem. To musiało być doskonałe, bo Stu nie zostawił żadnego.
Do mojego entrée wybrałem „Potjie Inspired”. Potjie to tak naprawdę południowoafrykański żeliwny garnek na dłuższych nóżkach służący do powolnego gotowania gulaszu i mięs. To danie pozwala wybrać białko (jeden z podróży) i warzywa (jeden z zbiorów) z krótkiej listy. Dania podawane są w osobnych miseczkach z ryżem basmati. Jeśli jesteś na planie deluxe dinning możesz wybrać trzy dania. Ja wybrałam kurczaka maślanego, pikantne krewetki durban (curried) i warzywa kolendrowo-kokosowe. Łącząc wszystkie dania na talerzu tworzysz swój własny gulasz. Efektem był sycący, pikantny, melanż smaków. Dokładnie to, czego chciałam.
Sukces i porażka deserowa
Stu zamówił kheer (pudding ryżowy). Pochodzi on zarówno z chrupiącym streusel z nerkowców, jak i z owocami polanymi szafranem. Ponieważ Stu nie toleruje laktozy, desery mogą być trudne do zdobycia. Użycie mleka kokosowego (standardowego składnika kheer) sprawiło, że mógł zjeść ten deser. Nie tylko go zjadł, ale i delektował się nim. Pod koniec naszej podróży, po kilku kolejnych deserach, ten utrzymywał się jako jego ulubiony.
Mój deser był totalną porażką. Porażka w tym, że byłem na deluxe dining plan i był zbyt pełny, aby nawet rozważyć zamówienie jednego. To nie wróżyło dobrze na resztę podróży. Odpoczywając, doszłam do siebie i jadłam desery przez resztę podróży.
Zalecamy, abyście spróbowali Sanaa.
Zauważyliśmy, że Sanaa ma egzotyczne i wymagające menu. Menu zapewniło nam smakowite opcje, których nie można dostać gdzie indziej. Przygoda była tego warta.
Czy próbowaliście Sanaa? Co o tym sądzicie? Podziel się swoimi przemyśleniami w komentarzach, na Facebooku lub Twitterze!
Czy podobał Ci się ten artykuł? Nie zapomnij podzielić się nim z przyjaciółmi! Sprawdź poniżej jak łatwo możesz się nim podzielić!
Chcesz odwiedzić destynację Disneya? Skontaktuj się z The Magic for Less Travel, aby uzyskać więcej informacji i bezpłatną, niezobowiązującą wycenę.