’Don’t be evil': Czy Google zapomniało o swoim pierwotnym motto?

Federalny regulator USA przygląda się najnowszemu przedsięwzięciu zdrowotnemu Google

Jeśli chodzi o pokazanie, że pozostaje wierny swoim pierwotnym zasadom etycznym, Google zmagał się w ciągu ostatnich kilku lat. Teraz były szef firmy ds. stosunków międzynarodowych, Ross LaJeunesse, dodał do swoich trudności.

W krytycznym wpisie na blogu, 11-letni weteran Google powiedział, że odszedł po tym, jak został odsunięty na bok za próbę przeforsowania oryginalnego motta giganta technologicznego – „Nie bądź zły” – wśród kadry kierowniczej bardziej zainteresowanej gromadzeniem zysków.

Teraz kandydat Demokratów do Senatu USA w Maine, LaJeunesse argumentował, że zmiana kulturowa, i to taka, która zaniedbuje znaczenie technologii dla dobra, stopniowo przekształciła Google od czasu, gdy dołączył do firmy w 2008 roku.

Zobacz: Cyfrowa transformacja: A CXO’s guide (raport specjalny ZDNet) | Pobierz raport jako PDF (TechRepublic)

Do tego stopnia, że w 2019 roku odszedł. „’Don’t be evil' nie było już prawdziwym odzwierciedleniem wartości firmy” – powiedział LaJeunesse. „To nie było nic więcej niż tylko kolejne narzędzie marketingu korporacyjnego.”

Centralnym punktem jego decyzji były niezdecydowane relacje Google z chińskim rządem.

Ale historia zaczyna się dobrze: w 2010 r., cztery lata po wejściu giganta wyszukiwania i reklamy do kraju, Google stał się pierwszą niechińską korporacją, która sprzeciwiła się chińskiemu rządowi, odmawiając spełnienia wymogów cenzury.

Ruch ten zagroził obecności Google na najszybciej rozwijającym się rynku internetowym na świecie – a także wszystkim zyskom, które mogłaby wygenerować baza użytkowników licząca około 400 milionów. „Chociaż trudne”, powiedział LaJeunesse, „Byłem intensywnie dumny z pryncypialnego podejścia, które firma podjęła w podejmowaniu tej decyzji.”

Przesunięcie o kilka lat do przodu, a rzeczy już zaczynały iść kwaśno. W 2017 roku wyszło na jaw, że Google mimo wszystko pracuje nad nową wersją wyszukiwarki – ocenzurowaną, stworzoną specjalnie dla Chin, o kryptonimie „Dragonfly”.

The zmiana serca, argumentował LaJeunesse, przyszedł z kierownictwa produktu coraz „coraz bardziej sfrustrowany” przez utracone szanse widzieli w rozwoju chińskiego rynku.

LaJeunesse jest daleko od jedynego, który wyraził zaniepokojenie w firmie nowych planów współpracy z chińskim rządem. Setki pracowników Google podpisało list otwarty wzywający firmę do porzucenia Projektu Dragonfly, który, jak twierdzą, uczyniłby Google „współwinnym” ucisku i łamania praw człowieka.

W tym samym czasie okazało się, że zespoły ds. bezpieczeństwa i prywatności zostały pominięte w projekcie. Yonatan Zunger, 14-letni weteran Google, który był odpowiedzialny za stworzenie przeglądu prywatności dla Dragonfly, zgłosił, że jego obawy dotyczące praw człowieka zostały odrzucone przez szefa operacji firmy w Chinach.

Ze swojej strony LaJeunesse powiedział, że „jako osoba, która konsekwentnie opowiadała się za podejściem opartym na prawach człowieka”, został odsunięty od projektu, a kolega został wyznaczony do prowadzenia dyskusji zespołu ds. polityki dla Dragonfly.

Jednakże, nie każdy członek zespołu ds. prywatności Google zgodził się, że etyczne obawy zostały przeoczone. W Tweet, Heather Adkins, dyrektor bezpieczeństwa i prywatności w Google, powiedział w tym czasie, że konto Zungera nie reprezentuje jej doświadczenia z pracy nad Dragonfly. „Nie widziałam żadnego odsunięcia na bok”, powiedziała.

W tym samym roku, Google cierpiał z powodu etycznych kontrowersji ze wszystkich stron. Około 4000 pracowników podpisało petycję przeciwko zaangażowaniu firmy w Project Maven, partnerstwo z amerykańskim Pentagonem w celu rozwoju AI w pracy wojskowej.

Tunastu pracowników odeszło z firmy z powodu przekonania, że ich praca nie powinna być wykorzystywana do prowadzenia działań wojennych, a ostatecznie Google poinformował, że nie odnowi kontraktu z Departamentem Obrony.

W 2018 roku wyszło również na jaw, że współtwórca Androida Andy Rubin otrzymał pakiet odejść o wartości 90 milionów dolarów w 2014 roku, kiedy odszedł po oskarżeniu o niewłaściwe zachowanie seksualne. Tysiące pracowników przeprowadziło globalny strajk w proteście przeciwko postępowaniu firmy z oskarżeniami o molestowanie.

CEO Sundar Pichai obiecał reformę, ale rok później poinformowano, że rada dyrektorów Google zgodziła się zapłacić 45 milionów dolarów byłemu kierownikowi Amitowi Singhalowi, który opuścił firmę po oskarżeniu o molestowanie seksualne.

SEE: Google antitrust: Regulatorzy ustawić celowniki na Google Chrome

Rzeczy nie wyglądają dużo lepiej z wydajności środowiskowej firmy. Chociaż Google utrzymuje, że od dawna inwestuje w zrównoważony rozwój, ostatnie umowy podpisane z firmami produkującymi paliwa kopalne, takimi jak Schlumberger i Total, spowodowały kolejny list otwarty, podpisany przez ponad 2000 pracowników w zeszłym roku, wzywający do podjęcia większych działań w sprawie zmian klimatycznych.

Colin McMillen pracował jako inżynier oprogramowania w Google przez dziewięć lat. Odszedł rok temu, wyjaśniając w serii Tweetów: „Rozważyłbym ponowną pracę w Google, jeśli kierownictwo podejmie konkretne i publiczne działania, które pokażą, że są zaangażowani w etyczną i społeczną odpowiedzialność; koniec z projektami, które umożliwiają rządową inwigilację/cenzurę, oraz traktowanie wszystkich pracowników (w tym TVC) z godnością i szacunkiem.”

LaJeunesse obrał podobną ścieżkę. Projekt Dragonfly został ostatecznie zakończony, a jemu zaproponowano rolę, „w zamian za moje przyzwolenie i milczenie”, powiedział. „Ale dla mnie wybór był równie jasny, jak sytuacja. Odszedłem. Stawanie w obronie … praw człowieka – kosztowało mnie karierę.”

Jedna rzecz jest pewna: Google wciąż szybko się rozwija. To pozostaje do zobaczenia, czy gigant tech zdoła odbudować zaufanie i utrzymać swoich pracowników na pokładzie w ciągu najbliższych kilku lat.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *