Steven Alan poważnie zmniejsza skalę działalności, zamykając sklepy i wychodząc z hurtowni

Photo: @stevenalan/Instagram

W ciągu 24 lat, odkąd Steven Alan otworzył swój pierwszy sklep w Nowym Jorku, projektant (wraz z tytułowym sprzedawcą detalicznym) zbudował markę, która służyła jako brama zarówno dla uznanych, jak i wschodzących marek. Jednak po przeprowadzeniu w zeszłym roku poważnej restrukturyzacji, w ramach której zamknięto sklepy w Chicago i Brooklynie, a także zrezygnowano z butiku multibrandowego na rzecz jego własnej marki, projektant wciąż walczy o utrzymanie się na powierzchni w niepewnym środowisku detalicznym.

W środę WWD poinformowało, że po ciężkich dwóch latach Steven Alan jest w trakcie procesu znacznego ograniczania swojej działalności, rezygnując z handlu hurtowego i zamykając większość swoich sklepów. „Zdecydowanie zmniejszamy firmę, ale nie podjęliśmy decyzji o zamknięciu”, powiedział projektant WWD. „Zamknęliśmy sklepy i będziemy zamykać kolejne, ale mamy nadzieję, że będziemy działać dalej”.

W szczytowym momencie swojej działalności, Steven Alan prowadził 23 sklepy w całych Stanach Zjednoczonych i zatrudniał personel liczący prawie 200 osób. Obecnie firma jest w dół do zaledwie sześciu sklepów i personel tylko 20, w tym tych, którzy pracują w biurze korporacyjnym i w swoich jednostkach detalicznych. Ponadto zamknięte zostały salony w Nowym Jorku i Los Angeles, a licencja optyczna została unieważniona. Sklepy, które pozostały otwarte znajdują się w TriBeCa, Chelsea, Brooklyn, Upper West Side, Boston i Atlanta.

Rzeczy nie wyglądają zbyt jasno na froncie e-commerce firmy również: Marka zgłosiła poważne problemy techniczne, skutkujące stosami niesprzedanych zapasów i ogromnymi wydatkami. Mimo wszystko, Alan nadal optymistycznie patrzy w przyszłość marki. Powiedział WWD, że ma nadzieję, że uda mu się przywrócić firmę na właściwe tory w najbliższych dniach.

Zapisz się do naszego codziennego newslettera, a otrzymasz najnowsze wiadomości branżowe do swojej skrzynki odbiorczej każdego dnia.

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *