Klasztor Tygrysie Gniazdo, lub Paro Taktsang, znajduje się poza miastem Paro
Credit: Tom Mullen
Mały i w przeważającej mierze buddyjski naród Bhutanu, schowany między Chinami a Indiami, jest prześwietlony głębokimi wąwozami i pokryty gęstym lasem. W kraju nie ma sygnalizacji świetlnej. Palenie tytoniu i wyrobów tytoniowych jest nielegalne, podobnie jak polowanie i wędkarstwo (z wyjątkiem połowu i wypuszczania ryb). Zabronione jest wspinanie się na wysokie szczyty (gdzie mieszkają duchy), a pracownicy muszą nosić w godzinach pracy tradycyjne ubrania – szaty gho dla mężczyzn i kira dla kobiet. Lata temu Szczęście Narodowe Brutto zostało uznane przez naród za ważniejsze od Produktu Narodowego Brutto (PNB).
Monastyry – często masywne i imponujące – są wszechobecne; mnisi, kiedy nie są pogrążeni w modlitwie, medytacji lub obowiązkach, często grają w gry planszowe, dzielą się opowieściami, śmieją się lub wykonują wszystkie trzy czynności. Łucznictwo jest narodowym sportem, a zielone papryczki chili wraz z „sosem serowym” są narodowym daniem. Zapytaj jakiegokolwiek mieszkańca, a prawdopodobnie dowiesz się, że oni naprawdę kochają swojego króla i królową.
Ten kraj o powierzchni 14 824 mil kwadratowych (38 394 kilometrów kwadratowych) jest nieco większy niż amerykański stan Maryland lub europejski stan Czarnogóra. Brzmi to stosunkowo niedużo, dopóki nie spędzisz wielu godzin, przemierzając cienkie i kręte drogi przez dżungle i przełęcze górskie. Nagle ziemia wydaje się gigantyczna. Siedemdziesiąt procent terenu pokryte jest lasami, podczas gdy siedem procent jest wciśnięte pod lodowce. Najwyższy himalajski szczyt – Gangkhar Puensum – wznosi się na wysokość prawie 25 000 stóp (7 570 metrów) nad poziomem morza. To więcej niż jakikolwiek szczyt w Europie, Afryce, obu Amerykach czy Australazji.
Przewidywana populacja Bhutanu na ten rok to około 790 000 osób – czyli około 10% więcej niż miasto Seattle w stanie Waszyngton lub mniej więcej tyle samo co Nottingham w Wielkiej Brytanii.
W latach 2012-2016 liczba rocznych odwiedzających wzrosła o 24% – do 54 600 osób. To mniej więcej tyle, ile może pomieścić stadion Yankee w Nowym Jorku lub liczba osób, które co dwa dni odwiedzają katedrę Notre Dame w Paryżu. Rośnie liczba turystów amerykańskich, podczas gdy liczba przyjeżdżających Europejczyków utrzymuje się na stałym poziomie. Intensywnie rozwija się napływ Azjatów. Liczba Chińczyków wzrosła ponad dwukrotnie w ciągu ostatnich sześciu lat, a napływ turystów z Wietnamu, Indonezji, Singapuru i Korei Południowej nasila się głównie w maju i październiku. Wraz ze wzrostem liczby turystów, ulubione miejsca odwiedzin, takie jak szlak prowadzący do klasztoru Tygrysie Gniazdo, stają się coraz bardziej zatłoczone – zarówno ludźmi, jak i kucykami, które przewożą wielu z nich.
Wiele innych rzeczy zmieniło się w ciągu ostatnich czterech lat. W miastach jest więcej hoteli, kawiarni i sklepów z pamiątkami, choć w powstającym Thimphu brakuje odpowiednich parkingów. Malowidła i rzeźby fallusów, niegdyś wszechobecne na praktycznie każdym bhutańskim budynku, zniknęły w większości ośrodków miejskich. Reprezentują one nie tylko płodność i bezwstydną akceptację, ale także legendę o bohaterze narodowym, który swoją sprawnością fizyczną pokonał urzekającą górską wiedźmę.
Jadalnia w ośrodku Terma Linca Resort & Spa w Thimphu, Bhutan
Credit: Tom Mullen
Aby zniechęcić do taniej turystyki, Bhutan wymaga od odwiedzających wydania minimalnej kwoty na dzień – niektóre setki dolarów. Aby zapewnić zgodność z przepisami, odwiedzający muszą zarejestrować się w zarejestrowanej bhutańskiej agencji turystycznej przed przyjazdem.
„Opłata jest tylko po to, aby kontrolować liczbę odwiedzających wjeżdżających do Bhutanu dziennie”, wyjaśnił Tshering Chojur, bhutański przewodnik, który wziął dwumiesięczny kurs rządowy, a następnie trudny egzamin, aby uzyskać certyfikat. „Jeśli rząd powie, że odwiedzający muszą wydać tylko 100 dolarów dziennie, wtedy wszyscy przyjadą i będzie to problem, wpływający zarówno na przyrodę, jak i na naszą kulturę.”
Przed odwiedzeniem Bhutanu, odwiedzający muszą zapłacić zryczałtowaną opłatę do jednego z wielu autoryzowanych bhutańskich biur podróży. Środki te są bezpośrednio deponowane na koncie bankowym należącym do rządowej Tourism Council of Bhutan (TCB). Pieniądze te nie są przekazywane do agencji, dopóki turyści nie zakończą swojej wizyty – co zapewnia kontrolę jakości świadczonych usług.
Podróżnicy uważali kiedyś takie opłaty i konieczność posiadania konkretnego planu podróży za kosztowny kłopot. Obecnie wielu turystów zdaje sobie sprawę, że te z góry opłacone opłaty – które pokrywają zakwaterowanie, wyżywienie, samochód i kierowcę, paliwo, przewodnika, pozwolenia na zwiedzanie i codzienne wycieczki – nie są nierozsądne w przypadku wizyt z przewodnikiem w miejscach, które nadal w większości nie są zatłoczone. Różnice w jakości pomiędzy ocenianymi pensjonatami są niewielkie, ale najlepsze są miejsca cztero- i pięciogwiazdkowe, aby uniknąć możliwości słabej izolacji (co wymaga włączania przenośnych grzejników w chłodne noce) lub słabych połączeń internetowych. Lokalne jedzenie – choć smaczne i sycące – jest bardziej nastawione na zaspokojenie potrzeb żywieniowych niż przyjemności zmysłowych.
Dużą atrakcją Bhutanu jest jego postrzegana (i rzeczywista) koncentracja na spokoju. W hotelach i restauracjach atrakcyjnie ubrani miejscowi są niezwykle uprzejmi i autentycznie pomocni. Ich zachęta do odwiedzania wsi i klasztorów zamiast centrów handlowych daje odwiedzającym więcej okazji do zanurzenia się w duchu buddyzmu, a nie tylko przejścia przez niego.
Rejestrowany przewodnik Tshering Chojur prowadzi wycieczki po Bhutanie
Credit: Tom Mullen
Koncentracja na spokoju ducha w Bhutanie znajduje odzwierciedlenie w prawie. Zgromadzenie Narodowe, składające się z 47 wybieranych członków, uchwala i uchyla ustawy, uzgadnia budżet, zatwierdza Plany Pięcioletnie, a także, zgodnie z kartą, „obraduje nad kwestiami, które mają wpływ na bezpieczeństwo i dobrobyt kraju oraz promuje dobrobyt i szczęście ludzi.”
Turystyka wyższego rzędu przeżywa rozkwit, a atrakcyjność biznesowa dla obcokrajowców jest czasami większa niż finansowa. Louk Lennaerts z Holandii spędził 23 lata prowadząc własną firmę. Jego największym sukcesem było stworzenie marki, a także zaprojektowanie i rozwój wartego wiele milionów dolarów Fusion Maia Danang w Wietnamie, ośrodka typu „spa inclusive”, który odniósł sukces, ponieważ zapewnia gościom „luksus znalezienia większej przestrzeni dla siebie”, jak wyjaśnił Lennaerts podczas naszego ostatniego spotkania w Paro.
Ostatnio sprzedał swoje udziały w tym projekcie i przenosi się do Bhutanu, gdzie przez ostatnie dwa lata rozwijał projekt Bhutan Spirit Sanctuary z 24 jednostkami i pięcioma domami poza Paro, którego otwarcie zaplanowano na koniec tego roku. Również koncepcja „spa inclusive” skierowana jest w stronę doliny Neyphug, powyżej miasta Shaba. Układ obejmuje wewnętrzne ogrody medytacyjne, osobiste pokoje spa i zawsze otwartą kuchnię prowadzoną przez niemieckiego szefa kuchni Jana Moellera, który będzie również codziennie piekł świeże bochenki i rogaliki.
„Myślę, że w powietrzu unosi się magia” – powiedział Lennaerts, wyjaśniając swój własny powód, dla którego chciał przenieść się do Bhutanu. „Ludzie wysiadają z samolotu i czują, że jest inaczej. Nie widać tu agresji. Podczas gdy wielu z nas skupia się na słabościach – wystarczy spojrzeć na dowolną gazetę – tutaj jest dokładnie odwrotnie. Ludzie starają się widzieć wszystko pozytywnie. Nie jest to łatwe do zdefiniowania; to uczucie.”
Widok z witryny jest szeroki, a względna bliskość Paro jest wygodna.
„Projekt opiera się na koncepcji dzongu”, wyjaśniła Amanda Harvey, urodzona w Calgary Finance & Business Development Director dla projektu. 'Dzong' odnosi się do lokalnej starożytnej architektury fortecy. „Bielony kamień, choć nie dominujący, i z widokiem na klasztor po drugiej stronie doliny”, kontynuowała, gdy prowadziła mnie przez imponującą trzypiętrową strukturę. „Skupiamy się na mindfulness i ogarnięciu spokoju Bhutanu, więc zapewniamy miejsca, które to promują. Jest tu ogród labiryntowy dla strefy ciszy, miejsca do relaksu i przestrzeń tylko do medytacji” – powiedziała, wskazując na elementy, które są już na ukończeniu. „Tradycyjne czerwone drzwi przed i za dziedzińcem prowadzą do obszarów transformacji, każdy w innym kolorze i z inną muzyką, która rozpoczyna gości w ich 'sanktuaryjnej podróży'. A potem jest otwarta przestrzeń, zamiast tradycyjnego stanowiska odprawy, więc wchodząc tutaj czuje się bardziej jak w domu. Staramy się, aby każdy obszar był nowym doświadczeniem” – kontynuowała. Nawet basen, z którego roztacza się wspaniały widok na dolinę, będzie miał inną muzykę niż sąsiednie pomieszczenia.
Amanda Harvey na terenie Bhutan Spirit Sanctuary w pobliżu Paro, Bhutan
Credit: Tom Mullen
Dowody na to, jak Bhutan utrzymuje swój niezależny i pokojowy rytm, zostały wzmocnione w tę niedzielę, która oznaczyła inaugurację 8. reinkarnacji Gyalse Tenzin Rabgye, prawdopodobnego przyszłego przywódcy duchowego Bhutanu.
Ten osobnik pierwotnie żył w latach 1638-1696, kiedy to stał się zarówno duchowym, jak i politycznym przywódcą, który poprawił stosunki kraju z sąsiednimi terytoriami (Bhutan i Tybet podpisały traktat pokojowy), ustanowił regionalne festiwale, aby pomóc zjednoczyć przywódców duchowych, poprawił struktury administracyjne w ramach zakonu, zwiększył liczbę mnichów i odnowił klasztor w Tango (gdzie jego reinkarnacja została zainaugurowana w minioną niedzielę). Zainicjował również budowę dramatycznie położonego i fotogenicznego zespołu struktur na klifie, znanego dziś jako Klasztor Tygrysiego Gniazda (znany również jako Paro Taktsang, lub Świątynia Guru o Ośmiu Imionach) w pobliżu Paro.
Zgodnie z religijnymi i historycznymi tekstami, wydaje się, że ten XVII-wieczny przywódca mógł być reinkarnacją jednostki z VIII wieku. Oto sedno sprawy: Starożytny tekst opisujący życie XVII-wiecznego Rabgye jest szczególną kategorią dokumentu, który łączy w sobie literaturę i fakt historyczny. Był on używany wyłącznie do opowiadania historii buddyjskich świętych mężów.
Mnisi w klasztorze Tango w pobliżu stolicy Bhutanu Thimphu
Credit: Tom Mullen
Ten tekst, autorytatywnie skompilowany z kilku autorów, dostarcza dowodów sugerujących, że XVII-wieczny Rabgye sam był tą samą osobą, co VIII-wieczny Guru Rinpocze („cenny mistrz”), duchowy przywódca tak wybitny, że stał się znany w swoich czasach jako drugi Budda. Oprócz tego zwietrzałego tekstu, bhutańscy mnisi mówią o tej zgodności między tymi osobami jako o ustalonej prawdzie. Ten wcześniejszy Rinpocze – jak głosi legenda – przemienił swoją małżonkę w latającego tygrysa, wspiął się na jej grzbiet i poszybował w przestworza, by wylądować tam, gdzie teraz stoi klasztor Tygrysie Gniazdo. Po zejściu z tego powietrznego kota, spędził trzy lata, trzy miesiące, trzy tygodnie i trzy dni na medytacji w tym miejscu.
Podczas wizyty cztery lata temu, w wyniku dziwnie serendipotencjalnej i nieoczekiwanej serii wydarzeń, osobiście spotkałem się z Tenzinem Rabgye (8 reinkarnacja) w jego osobistej rezydencji nad klasztorem Tango. Powiedziano mi, że zniknie on w odosobnieniu samotnej medytacji na trzy lata, po czym zostanie zainaugurowany, a ja otrzymam zaproszenie do wzięcia w tym udziału. Zaproszenie przyszło pocztą elektroniczną kilka tygodni temu. Kupiłam bilet, przyleciałam i spotkałam się z moim przewodnikiem i przyjacielem Tsheringiem, aby wziąć udział w tym wydarzeniu.
Klasztor Tango, odosobniony w górskich lasach
Credit: Tom Mullen
Niedzielna inauguracja, w której wzięły udział setki mieszkańców Bhutanu, jak również dziesiątki mnichów (i tylko jeden inny uczestnik spoza Bhutanu w zasięgu wzroku), była kolorowym wydarzeniem, które odbyło się wewnątrz klasztoru Tango w pobliżu Thimphu. Klasztor jest dostępny tylko po 45-minutowej wędrówce przez zalesione, strome zbocze góry. Wydarzenie obejmowało muzykę gongów i rogów, obfite jedzenie, duchowe śpiewy, modlitwy i szansę, po głównym wydarzeniu, aby po raz kolejny spotkać się i otrzymać osobiste błogosławieństwo od Rabgye, który wydaje się być promiennym i szczęśliwym młodym człowiekiem po blisko 40 miesiącach medytacyjnego odosobnienia.
To wydarzenie – radosne, podnoszące na duchu i pozytywne – wydaje się być odpowiednim i dokładnym odzwierciedleniem dominującej postawy większości mieszkańców Bhutanu.
Ta postawa sama w sobie jest wystarczającym powodem, aby odwiedzić ten zaciekle niezależny i tętniący życiem kraj.