Wszystko, co wiesz o przetrwaniu prądów rozrywających, jest błędne

Konwencjonalna mądrość mówi, że Jamie MacMahan robił wszystko dobrze, gdy około dekadę temu znalazł się w prądzie rozrywającym podczas pływania u wybrzeży Monterey w Kalifornii. Prądy rozrywające płyną w kierunku morza, na głęboką wodę, więc znaki dostępu do plaży w całym kraju doradzają pływakom, aby płynęli równolegle do plaży, aby ich uniknąć. Te dzikie, budzące grozę przepływy zabijają co roku więcej plażowiczów niż jakiekolwiek inne zagrożenie. MacMahan, profesor oceanografii i silny pływak, stosował się do ewangelii „płyń równolegle”, wiosłując stabilnie. Ale gdy miotał się w zimnym Pacyfiku, fala nie chciała ustąpić. „Pomyślałem, 'To interesujące', mówi MacMahan.

MacMahan, co warto zauważyć, sam to sobie zrobił. Jako ekspert od prądów rozrywających w Naval Postgraduate School w Monterey, zgłosił się na ochotnika, by poddać się działaniu prądów rozrywających na potrzeby filmu o bezpieczeństwie kręconego przez National Oceanic and Atmospheric Organization. Mając duże doświadczenie, nie był w poważnym niebezpieczeństwie. „Ale kiedy płynąłem równolegle do brzegu, w lewo i w prawo, zauważyłem, że łatwiej jest płynąć w jedną stronę niż w drugą” – mówi MacMahan. Wytyczne dotyczące bezpieczeństwa, które promował – porady ratujące życie, o których mówimy milionom Amerykanów, którzy każdego lata odwiedzają plażę – wydawały mu się błędne.

W ciągu ostatnich pięciu lat badania MacMahana zmieniły pole badań nad prądami rozrywającymi. Od czasu tego początkowego doświadczenia w Monterey, używał on urządzeń GPS do skrupulatnego śledzenia prądów przybrzeżnych w USA, Anglii i Francji, a także skakał w fale rwące na całym świecie. MacMahan twierdzi, że fale mogą tworzyć się na każdej plaży, a pływacy zazwyczaj nie wiedzą, że fala jest obecna, dopóki nie znajdą się w jej szponach. Spanikowane ofiary często próbują płynąć prosto do brzegu – wbrew potężnemu prądowi morskiemu. Pływacy zaznajomieni z falami mogą próbować płynąć równolegle, aby uciec. Ale badania MacMahana sugerują, by zrobić coś nie do pomyślenia: poddać się i płynąć z prądem.

„Jeśli potrafisz się zrelaksować – i to przez długi czas, może przez trzy minuty – na ogół będziesz unosił się z powrotem na plaży.”

Osiemdziesiąt do dziewięćdziesięciu procent fal, które MacMahan badał, przepływa w ogromnych kręgach, z płycizn, przez falochrony i z powrotem, co kilka minut. Pływak tkwiący w krążącym fali nie ma możliwości zorientowania się, w którą stronę płynie prąd. Oznacza to, że płynąc równolegle do brzegu – co zalecają znaki na prawie każdej popularnej plaży w kraju – pływak ma 50/50 szans na płynięcie pod prąd.

„Jeśli możesz się zrelaksować – a jest to długi czas, może trzy minuty – to generalnie będziesz płynął z powrotem na plażę”, mówi MacMahan.

To radykalnie proste odkrycie – jedno, które rzuca wyzwanie naszym pierwotnym instynktom i wszystkiemu, co myślimy, że wiemy o bezpieczeństwie na plaży. Odkrycie, które MacMahan opublikował w Marine Geology w 2010 roku i nazwał rip current „cyrkulacją”, jest nadal kontrowersyjne sześć lat później. Jego recenzowane odkrycia radykalnie zmieniły sposób, w jaki Australia mówi swoim obywatelom, jak przetrwać to zagrożenie. Jednak w kraju praca MacMahana jest znacznie bardziej kontrowersyjna, a jego badania otworzyły przepaść w uśpionej dziedzinie prądów rozrywających.

„Reakcja na ustalenia Jamiego spolaryzowała społeczność” – mówi Rob Brander, wybitny badacz prądów rozrywających. Dla niektórych liderów w tej dziedzinie, zalecenie MacMahana, aby po prostu przepłynąć przez prąd rozrywający jest, w najlepszym przypadku, pomysłem, który należy zignorować i odrzucić; w najgorszym jednak, rada jest potencjalnie śmiertelna.

Chris Brewster, szef International Life Saving Federation w USA. i 30-letni weteran wieży plażowej, pamięta jedyną ofiarę, której nie udało mu się uratować przed falą.

Był to niesezonowy, ciepły lutowy dzień w 1988 roku, a fale były trzykrotnie większe niż w San Diego’s South Mission Beach, gdzie Brewster był sierżantem dowodzącym ratownikami.* Z trzypiętrowej wieży strażniczej, Brewster widział dwóch pływaków wysysanych do morza. „To było niesamowicie skoncentrowane rozdarcie,” mówi. Brewster wysłał ratownika, gdy spanikowani pływacy próbowali płynąć z powrotem do brzegu. Płynąc z prądem, który może osiągać prędkość ośmiu stóp na sekundę – znacznie większą niż prędkość maksymalna pływaka olimpijskiego – ratownik szybko dotarł do pierwszej ofiary. „Ale ten dzieciak, Sam Crawley, został wyciągnięty dalej”, mówi Brewster. „Obserwuję go uważnie. A on po prostu poddał się i zanurzył. Myślę, że to jedyny raz, kiedy widziałem, jak ktoś umiera.”

„Będę pamiętał tego dzieciaka do końca życia”, mówi Brewster. „Musiałem zadzwonić do jego ojca, żeby powiedzieć mu, że jego syn nie żyje”.

The U.S. Lifeguard Association szacuje, że prawie 100 osób umiera w prądach rozrywających każdego roku, i że ratownicy uratowali ponad 48 000 osób z prądów rozrywających w samym 2015 roku. Typowa ofiara jest jak Crawley: walczy z nieubłaganym przyciąganiem, wpada w panikę i w końcu poddaje się z wyczerpania. Wyrwy mogą tworzyć się na każdej plaży z falami, w tym na Wielkich Jeziorach, w niemal każdych warunkach. Powstają one, gdy woda wypchnięta na plażę przez fale lub wiatr spływa z powrotem do morza w wąskich, skoncentrowanych kanałach i mogą mieć szerokość od 10 do 200 stóp. Co gorsza, ich zewnętrzny przebieg często stępia łamiące się fale i tworzy iluzję spokojniejszych wód dla niedoświadczonych plażowiczów. Ratownicy nazywają je „tonącymi maszynami”, a Brewster uważa, że gdyby Crawley płynął równolegle do nurtu, a nie męczył się płynąc pod prąd, mógłby przeżyć.

Kiedy zadzwoniłem do Brewstera, by zapytać go o krążenie, był nieco zirytowany. „Jestem niezadowolony, że widzę to wydrukowane”, powiedział, odnosząc się do badań Jamiego MacMahana. „Musisz zrozumieć: Jamie patrzy na to z bardzo naukowej perspektywy. Logiczną rzeczą, w jego opinii, jest spróbować pływające i zobaczyć, czy to działa.” Ale nic nie jest logiczne, gdy jesteś zasysany z morza w uderzających surfingach. „Czy zamierzasz podjąć tę bardzo, powiedzmy 'beznamiętną' decyzję, kiedy myślisz, że możesz umrzeć?”

Brewster nie jest osamotniony w swoim oporze. U.S. Lifesaving Association odmówiło włączenia badań MacMahana do swoich porad dla plażowiczów i zamiast tego wspiera kampanię NOAA, która wzywa pływaków do „przerwania uścisku fal” i płynięcia równolegle do brzegu. Spencer Rogers, badacz bezpośrednio zaangażowany w kampanię NOAA, mówi, że chociaż dowody są ponownie oceniane, „nie sądzimy, że możemy powiedzieć komuś, żeby po prostu pływał.”

Poprzednie badania na Wschodnim Wybrzeżu przeprowadzone przez Rogersa, eksperta od erozji wybrzeża powiązanego z organizacją badawczą North Carolina Sea Grant, pokazały, że podczas gdy większość fal w Karolinie Północnej krąży, około połowa zatrzymuje się po kilku okrążeniach i wyrzuca wszystkie pływające urządzenia śledzące GPS w morze, za falochron. Rogers mówi, że podczas gdy komórki krążące zdecydowanie istnieją – i są szczególnie trwałe, gdzie MacMahan przeprowadził swoje badania w Kalifornii – zjawisko nie jest spójne lub wystarczająco powszechne, aby zmienić sposób mówimy o przetrwanie rips. Każda plaża jest inna, mówi Roger.

„Umieszczamy w falach ludzi, którzy są dobrymi pływakami lub kiepskimi pływakami. Wszystko co zrobiliśmy wskazuje na to, że nie ma jednej jedynej wiadomości, która działa.”

MacMahan z łatwością przyznaje, że nie wszystkie fale zabierają pływaków z powrotem do brzegu, ale nadal zaleca podejście „najpierw pływaj”. Obecne wytyczne, jak mówi, przerażają pływaków i zachęcają ich do nadmiernego wysiłku, próbując uciec przed falą. „Wiele informacji edukacyjnych na temat prądów rozrywających wzbudza strach i panikę” – mówi. „Są też broszury ze zdjęciami plaży z nagrobkiem z napisem RIP. Mówię, że jeśli jestem kimś, kto widział to na moich peryferiach i skończył w prądzie rozrywającym, to mówi mi, że nie żyję. Wtedy wpadasz w panikę. Nie stworzyłeś poczucia przetrwania.”

Najlepszym miejscem, w którym warto się rozejrzeć, aby zrozumieć naukę o prądach rozrywających i jak je przetrwać, może być Australia, kontynent szczęśliwy dla plaż, gdzie 85% populacji mieszka nad brzegiem morza, a surfing jest narodową rozrywką. Tam niebezpieczeństwo związane z prądami rozrywającymi jest bardziej wyryte w świadomości społecznej.

6 lutego 1938 roku, tłumy zapełniły słynną plażę Bondi w Sydney, aby uczcić 150 rocznicę kolonizacji kontynentu przez Wielką Brytanię. Nieco po godzinie 15.00, w to, co stało się znane jako Czarna Niedziela, zestaw dużych fal przetoczył się przez strefę surfingu i zmiótł z powierzchni ziemi piaskowy pasek. Nagle setki pływaków zostało wyciągniętych do morza. Ratownicy byli przeciążeni i „niektórzy z nich musieli przebić się przez ścianę zrozpaczonych kąpiących się, aby dotrzeć do innych w większym niebezpieczeństwie”, donosił Daily Telegraph z Sydney w rocznicę. W pewnym momencie plaża była zaśmiecona nieprzytomnymi ciałami 60 ofiar. W sumie z wody wyciągnięto 200 dziwnych osób, a po heroicznych wysiłkach reanimacyjnych zmarło tylko pięć.

Dzisiaj fale zabijają więcej Australijczyków niż pożary buszu, powodzie, cyklony i rekiny razem wzięte. Być może w rezultacie, ideologiczny spór o to, jak przetrwać prądy jest bardziej publiczny. Surf Life Saving Australia, główna grupa zajmująca się bezpieczeństwem na wodzie w tym kraju, ściśle współpracuje z Robem Branderem, profesorem Uniwersytetu Nowej Południowej Walii, który nosi pseudonim „Dr. Rip”, a w ciągu ostatnich kilku lat opinie organizacji ratowniczej ewoluowały wraz z badaniami Brandera.

Brander współpracował z MacMahanem i innymi wybitnymi badaczami falowania na całym świecie, ale ostatnio jego badania skupiły się na czymś, co naukowcy ignorowali przez dziesięciolecia: jak pływacy złapani w falowanie faktycznie reagują na grozę życia lub śmierci związaną z byciem wciągniętym na głęboką wodę. Przeprowadził wywiady z dziesiątkami ocalałych, przypiął urządzenia GPS do pływaków i umieścił ich w rwących wodach. Wyniki nie są tak jednoznaczne.

„Umieszczamy w rwących wodach ludzi, którzy są dobrymi pływakami lub gównianymi pływakami” – mówi Brander. „Wszystko co zrobiliśmy wskazuje na to, że nie ma jednego jedynego przekazu, który działa. Czasami pływanie równoległe jest świetne, a czasami nie. To samo tyczy się pływania.”

To pogląd, który przyjęła również organizacja Surf Life Saving Australia. Po współpracy z Branderem, uaktualnili swoje komunikaty. Wyrwy są złożonym, dynamicznym zagrożeniem, a mnogość zmiennych – umiejętność pływania, siła prądu, cyrkulacja, wielkość fali – sprawiają, że zagrożenie jest prawie niemożliwe do rozwiązania za pomocą jednej, uniwersalnej porady. Żadna pojedyncza „strategia ucieczki” nie jest odpowiednia przez cały czas, twierdzi grupa, a ratownicy w Australii zalecają obecnie łączenie rad zarówno z koncepcji cyrkulacji MacMahana, jak i tradycjonalistów takich jak Brewster. Jeśli nie jesteś dobrym pływakiem, utrzymuj się na powierzchni i sygnalizuj pomoc; jeśli umiesz pływać, rozważ wiosłowanie równolegle do plaży w kierunku załamujących się fal – pamiętaj jednak o potencjalnym prądzie cyrkulacyjnym. „Wszystkie rozwiązania,” przyznaje grupa, „mają swoje pułapki.”

W Stanach Zjednoczonych nie wydaje się, aby taki kompromis był prawdopodobny, a znaki „uciekaj z brzegu” promujące pływanie równoległe nie znikną w najbliższym czasie. W końcu, wszystko co może zrobić ekspert to promować świadomość społeczną na temat falowania, mówi MacMahan. „Społeczność naukowa zaakceptowała ,” MacMahan mówi. „Oni nie widzą wad w naszej metodologii. Dopóki nie zostanie udowodnione inaczej, wierzymy, że to jest to, co wiemy. Ale zmiana polityki jest trudna.”

*KOREKCJA: Poprzednia wersja tej historii stwierdziła, że Sam Crawley zmarł w Ocean Beach.

Filed To: PływanieWodna aktywnośćNatura

Zdjęcie wiodące: Todd Quackenbush/Unsplash

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *